niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 1

Hej, znowu zaczynam pisać opowiadanie, co wy na to? Mam nadzieję, że wam się spodoba, moc uścisków dla moich czytelników, dziękuję, że jesteście ! : * K.
_________________________________________________________

Właśnie kończysz liceum, jesteś na prawdę dobra z angielskiego, po dłuższych przemyśleniach i rozmowach z mamą i przyjaciółmi postanawiasz wyjechać na studia aktorskie do Anglii. Nie jesteś pewna swojej decyzji, wahasz się, mimo to myślisz, że pojedziesz, zobaczysz jak jest, zawsze możesz zmienić kierunek.

- Jeśli się boisz, możesz zostać - mówiła przez łzy twoja przyjaciółka, kiedy kupowałaś bilet do Liverpoolu.
- Nie chcę się wycofywać, to moje największe marzenie - spojrzałaś na nią szybko maskując łzę która spływała Ci po policzku, nie mogłaś wyobrazić sobie rozstania z nią. Zerknęłaś na komputer i przycisnęłaś "potwierdź". Bilety kupione, nie ma odwrotu, twoja przyjaciółka rozpłakała się na dobre
- Nie płacz, będzie dobrze, zobaczysz - mówiłaś przytulając ją. - Będzie dobrze - powtórzyłaś starając się przekonać samą siebie, na prawdę, Anglia to twoje największe marzenie, od zawsze pragnęłaś tam mieszkać, fascynował Cię ten kraj, ta kultura, uwielbiałaś akcenty brytyjskie, i te herbatki popołudniowe, uśmiechnęłaś się mimowolnie.
- Mam nadzieję, że będziesz tam szczęśliwa, tutaj spotkało Cię tyle nieszczęść - przyjaciółka spojrzała na Ciebie.
- Też mam taką nadzieję - odpowiedziałaś - Ale hej, niedługo znowu się zobaczymy, przyjedziesz do mnie, uśmiechnij się proszę.
- Już nie płaczę, już jest okej - przyjaciółka wytarła resztkę łez. - Chodź idziemy na shake'ya. - powiedziała i wyciągnęła do Ciebie rękę, ty się tylko uśmiechnęłaś i poszłaś z nią.
Kiedy wyszłyście z domu i przechodziłyście obok rynku głównego spotkałyście waszych znajomych, uśmiechnęłaś się do siebie, bo zobaczyłaś swoją pierwszą miłość, chłopaka, dla którego kiedyś oddałabyś wszystko, szedł razem z twoim najlepszym przyjacielem, miałaś nadzieję, że może coś znaczysz dla tego chłopaka, mimo, iż do niego nic nie czułaś, perspektywa bycia z nim wydawała się wspaniała, już do siebie podchodziliście, gdy nagle do tego chłopaka podbiegła jakaś dziewczyna i go pocałowała, czułaś jak twoje serce znowu pęka na pół, nie dałaś jednak tego po sobie poznać.
- Hej - powiedziałaś z sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Siema - odpowiedział chłopak nie zaszczycając się nawet spojrzeniem, prychnęłaś sama do siebie i zwróciłaś się w stronę przyjaciół.
- Bilet już kupiony? - zapytał twój przyjaciel.
- Tak, właśnie przed chwilą zabukowałam - odpowiedziałaś.
- Szkoda, że wyjeżdżasz, będzie nam Cię brakowało - rzucił i Cię przytulił.
- Oj nie mów tak, przecież ja nie umieram, będziecie mnie odwiedzać - powiedziałaś powstrzymując łzy.
- Mimo to. - wydusiła z siebie twoja przyjaciółka, która wycierała oczy kawałkiem kurtki.
- Ej, nie płaczcie tak, no weźcie, robicie mi przykrość - powiedziałaś i się roześmiałaś - Idziemy na shake'y idziecie z nami? - spojrzałaś po nich.
- Tak, spoko. - I wszyscy razem zebraliście się i poszliście do kawiarni. Czułaś się jak dawniej, śmialiście się, opowiadaliście o starych czasach, o pierwszej gimnazjum, potem o testach gimnazjalnych o wakacjach, kiedy to z przyjaciółką pojechałaś na domki, potem o liceum, ciężkie lata, ale za to ile wspaniałych rzeczy się działo, potem matura, wiele płaczu, potem wiele radości, no i teraz, spełnia się właśnie twoje największe marzenie, za tydzień lecisz do Anglii, marzyłaś o tym, od kiedy pierwszy raz tam poleciałaś, kiedy pierwszy raz zwiedziłaś Londyn. Ahh, kiedy to było. Pierwsza komunia, tak! Dostałaś pieniądze i kupiłaś bilet, a potem razem z mamą doleciałyście na miejsce, tyle radości, uśmiechnęłaś się na wspomnienie tego. Zerknęłaś po chwili na zegarek, dochodziła 22.
- Hej, przepraszam muszę lecieć - powiedziałaś, bo obiecałaś, że wrócisz do domu i pomożesz mamie.
- O, okej - powiedzieli przyjaciele - To pa słońce, zobaczymy się jutro, ok? - powiedziała przyjaciółka, kiedy Cię przytulała
- Jasne, pa - rzuciłaś i wyszłaś na miasto, był już późno, w sumie, to bałaś się ciemności, ale dziś było inaczej, dziś czułaś się taka wolna, mijałaś stare sklepy, przypominały Ci się różne rzeczy, to jak na tamtym murku twoja przyjaciółka popsuła sobie buta, albo jak poznałaś przy tamtym drzewie swoją najlepszą przyjaciółkę, wahałaś się, czy zostawić to wszystko w tyle. Nagle zaczął padać deszcz i oczyścił Cię z wszelkich wątpliwości, chciałaś ruszyć do przodu, zmienić coś w swoim życiu, a to jest idealna okazja, wiedziałaś już, że dobrze robisz.
Pół godziny potem byłaś już w domu.
- Jeestem! - krzyknęłaś.
- Hej córeczko! - krzyknęła mama - I jak było ? - powiedziała wyglądając z kuchni.
- Dobrze, popłakaliśmy się wszyscy na ten mój wyjazd, ale będzie dobrze - powiedziałam z pewnością w głosie.
- Cieszę się, że tak mówisz, wierzę w Ciebie - uśmiechnęła się do Ciebie mama.
- Idę na górę spać, mogę Ci jutro pomóc ? - zrobiłaś oczy kotka z shreka.
- Jasne, leć - zaśmiała się mama - Dobranoc.
- Dobranoc mamo - powiedziałaś i pobiegłaś na górę.
Umyłaś się, byłaś cała przemoczona, wrzuciłaś ubrania do prania i poszłaś spać, musisz już jutro się zacząć pakować, tyle rzeczy do zabrania.
[Następnego dnia - rano.]
BEEEEP! zadzwonił dzwonek budzika. Opornie wstałaś z łóżka i poszłaś do łazienki się ogarniać, twoje włosy to był jeden wielki busz, nie chciało Ci się robić nic specjalnego z nimi, związałaś je więc w zwykły kucyk. Założyłaś na siebie dresy, a potem zeszłaś na dół poodkurzać, obiecałaś, że zrobisz to wczoraj, ale jakoś zabrakło Ci czasu. Włożyłaś słuchawki na uszy i zaczęłaś odkurzać, kiedy skończyłaś ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłaś więc i je otworzyłaś.
- Hej słońce - powiedziała twoja przyjaciółka trzymając w rękach świeże bułeczki.
- Hej, hej - odpowiedziałaś uśmiechając się. - Jak miło z twojej strony. 
- No wiem - przyjaciółka zaśmiała się. - Pomyślałam, że pomogę Ci się spakować.
- Jasne, dziękuję bardzo.
Zjadłyście śniadanie i poszłyście na górę zrobić listę tego, co jest Ci potrzebne.
- Hmm, no to wszystkie ubrania, mebli nie, będą tam już, ładowarki, suszarki, jakieś pierdoły - powiedziałaś rozglądając się dookoła.
- To zajmie nam wieki - powiedziała twoja przyjaciółka otwierając twoją szafę, zaśmiałaś się. Wzięłyście się za pakowanie ubrań, no i tych mniej przydatnych rzeczy, udało wam się zapchać całą jedną torbę. 
- No ładnie, jak ty się chcesz zapakować, to ja nie wiem, ile możesz mieć toreb?- zapytała przyjaciółka.
- Wykupiłam sobie, że 3 - odpowiedziałaś i upadłaś na łóżko - Padam z nóg.
- Ja też - przyjaciółka położyła się obok Ciebie. - Reszta jutro? 
- Zdecydowanie - powiedziałaś i zaczęłyście się śmiać.
[ pięć dni później ]
Jutro wielki dzień, denerwowałaś się jak nigdy dotąd. Wczoraj byłaś na pożegnalnej imprezie zorganizowanej przez twoich przyjaciół, kochani ludzie. Jesteś już całkowicie spakowana, patrzysz na swój pokój, który cały jest pusty, zostały tylko gołe meble i parę rzeczy, które nie będą Ci tam potrzebne. Łzy mimowolnie spływają Ci po policzkach, cieszysz się na wyjazd, ale ciężko Ci to wszystko zostawić, jest wieczór, wychodzisz z mamą do kina, cieszysz się na to wyjście, spędzicie jeszcze trochę czasu razem
- (twoje imię) chodź! Idziemy - krzyknęła twoja mama z dołu, wstałaś i poszłaś, wytarłaś jeszcze łzy, nie chciałaś, żebyś wiedziała, że płakałaś.
[ Dzień wyjazdu, poranek]
- Gotowa? - mama patrzyła na Ciebie kiedy odprowadzała Cię do bramki.
- Gotowa. Dziękuję mamo, że mnie wspierasz - powiedziałaś i popłakałaś się po raz tysięczny tego dnia.
- Kocham Cię, najmocniej na świecie, dzwoń do mnie i pisz - powiedziała mama i pocałowała Cię w czoło.
- Obiecuję, kocham Cię mamo - powiedziałaś i musiałaś już przechodzić dalej, chociaż serce Ci pękało pomachałaś jej i przeszłaś dalej tracąc ją z wzroku. Potem weszłaś do samolotu. Właśnie zaczynasz nowy rozdział w swoim życiu. 

2 komentarze: