poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 17

*Nikola*
Nie wierzyłam własnym oczom, poderwałam się szybko z kanapy i podbiegłam do Harry'ego niosącego moją nieprzytomną przyjaciółkę.
- Co ty jej zrobiłeś?!- zaczęłam krzyczeń na niego - czemu ona jest w takim stanie? - byłam wściekła.
- Wiem, że to moja wina, rozmawialiśmy i ona nagle zemdlała. - odpowiedział chłopak przez łzy.
- Chodźcie - krzyknął Liam, który właśnie wszedł do domu - Jedziemy do szpitala.
Szybko przenieśliśmy Kasie do samochodu, i ułożyliśmy na tylnym siedzeniu, gdzie wsiadłam jeszcze ja i Harry. Mimo iż byłam na niego wściekła, widziałam, jaką miłością ją darzy, tylko, żeby nie ten incydent... Chłopacy pojechali drugim samochodem a Liam migiem dowiózł nas na miejsce. Wzięliśmy ją na ręce i zanieśliśmy do szpitala. Chłopacy szybko dogadali się z pielęgniarkami, ja miałam mały problem z mówieniem w tym momencie po angielsku. Nagle podbiegła do nas masa lekarzy, którzy na noszach zabrali moją przyjaciółkę na salę i zaczęli ją reanimować, nam nie pozwolono tam wejść, więc zostaliśmy na korytarzu, myślałam, że zaraz mnie coś rozniesie, jak tłum fanek podszedł do chłopaków po autografy...

*Harry*
Rozdawałem autografy cały czas patrząc na salę, gdzie znajdowała się moja dziewczyna. Byłem bliski obłędu, kiedy tylko pomyślałem, że to moja wina, byłem z nią myślami, modliłem się, żeby nic jej się nie stało. Chłopacy próbowali mnie jakoś uspokoić, ogarniali też fanki. Spojrzałem na Nikole, cała była zapłakana, spojrzałem na Lou, który cierpi razem z nią i nie może do niej podejść. Na szczęście wbiła banda ochroniarzy i korytarz szybko się opróżnił. Louis podbiegł do Nikoli i zaczął ją pocieszać, za to ja chodziłem w kółko próbując się uspokoić. Trwało to jakieś dobre dwie godziny, zanim przyszedł do nas jakikolwiek lekarz, żeby powiadomić nas w jakim ona jest stanie. Chłopacy próbowali wmusić w mnie jakieś jedzenie, żebym i ja nie zemdlał, nawet Niall chciał dać mi swoją kanapkę. Prawdziwi z nich przyjaciele, zawsze mogłem na nich liczyć, siedzieli tu z mną i czekali na wiadomości o mojej dziewczynie, rzadko kto by się na tyle zdobył. W końcu z sali wyszedł lekarz.
- I co z nią? - szybko zapytałem go cały roztrzęsiony.
- Jej stan jest stabilny, ale dalej się nie wybudziła - odpowiedział lekarz i poklepał mnie po ramieniu.
- Mogę do niej wejść?
- Tak, tylko spokojnie, powinna się nie długo wybudzić, a wtedy będzie musiała długo wypoczywać. - odpowiedział lekarz i udał się do swojego gabinetu.
Trzęsłem się, bałem się niesamowicie zobaczyć ją na łóżku szpitalnym, Zayn to zauważył i podszedł do mnie.
- Tylko spokojnie stary, twoje nerwy jej nie pomogą - poklepał mnie po ramieniu. - Idź tam i pomóż jej, tylko się uspokój.
- Dzięki - odpowiedziałem i zrobiłem coś w stylu uśmiechu.
Otrząsnąłem się, strzeliłem sobie dwa liście i wszedłem do tej sali, cała była biała, pościel, szafki, łóżko, na którym leżała cała blada Kasia, podszedłem do niej, usiadłem na krześle i złapałem ją za rękę, przepraszając. Czułem się okropnie, łzy leciały mi strumieniami, moim jedynym marzeniem było, aby się obudziła i mi wybaczyła...
[12 godzin później]
Nie odstąpiłem jej nawet na krok, chłopacy siedzieli z mną wytrwale całe 8 godzin, potem musieli wrócić do domu, żeby ogarnąć papiery z teledyskiem. Lou zabrał Nikole, która już padała z nóg, też przesiedziała tutaj strasznie dużo czasu, ale oczy się jej zamykały i cała była roztrzęsiona. Więc aktualnie byłem tu sam, chcieli mnie też zabrać z sobą, ale nie mogę jej tu zostawić samej, po prostu, to nie na moje siły. Trzymałem ją za rękę i patrzyłem na jej twarz, na jej zamknięte oczy, które niedawno patrzyły na mnie z taką miłością, ile bym dał, żeby znowu tak było... Pocałowałem jej rękę, a ona niespodziewanie poruszyła palcem.
- Kasia? Kasia, słyszysz mnie? Kochanie, proszę obudź się, kocham Cię - mówiłem do niej i dalej całowałem ją w rękę. Nagle powoli zaczęła otwierać oczy, delikatnie i powoli, potem spojrzała na mnie, to było niewyobrażalne uczucie móc znów spojrzeć jej w oczy, potem ona zaczęła mówić.

*Kasia*
Nieźle się wyspałam, właściwie to ile ja spałam? Nie pamiętam dużo, wiem tylko, że zemdlałam, ale dlaczego... Właściwie, to zaczynała mi powoli wracać pamięć. Harry, pokłóciłam się z nim, ale o co, ach chciał mnie okłamać, nienawidzę kłamstwa, powinnam z nim porozmawiać. Złapałam się za głowę i otworzyłam szerzej oczy. Zobaczyłam mojego ukochanego z podkrążonymi oczami, widać było, że jest wycieńczony. Usiadłam na łóżku, złapałam go za rękę, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam...

___________________________
Dodaję jeszcze ten rozdział, i zaraz lecę na miejsce, żeby pojechać do Warszawy : ) Co u was słychać ? : ) Pozdrawiam : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz