Rano obudzily Cie promienie slonca i dzwieki deszczu ktory uderzal w szybe. Rozejrzalas sie po pokoju.
- Gdzie ja jestem? - powiedzialas do siebie patrzac na lozko, meble, posciel i swoje ubranie. Nagle przez drzwi zajrzala Claudia i wszystko sobie przypomnialas, przez co sie rozplakalas.
- Ej, slonce, nie placz, no prosze Cie. - powiedziala, podeszla do Ciebie i mocno przytulila. Nie moglas wymazac z pamieci widoku swojego ukochanego calujacego inna. To byl cios prosto w serce. Nie potrafilas uwierzyc w to, ze Cie zdradzil. Claudia trzymala Cie za reke, tulila, starala sie zrobic wszystko, zebys tylko sie uspokoila. Minelo kilka godzin. Razem z dziewczyna zeszlas na dol. Usiadlas przy stole, a ona podala Ci jedzenie.
- Dziekuje - udalo Ci sie powiedziec, na co ona sie usmiechnela i zaczela mowic o jakis totalnych bzdetach, bylebys tylko myslala, o czyms innym. Po woli popijalas poranna kawe, i sluchalas uwaznie co mowi twoja hmm, przyjaciolka? Chyba tak moglas ja nazwac, w koncu pomogla Ci i pomaga dalej, a przyjaciol poznaje sie w biedzie. Uslyszalas dzwiek swojego telefonu. Podeszlas do torebki i sprawdzilas. To byl SMS od Harry'ego. Rozplakalas sie, jakim prawem on prosi o wybaczenie, skoro na nie nie zasluguje? Smieszny jest. Rzucilas telefonem na kanape i wrocilas do stolu, niewzruszona. Dni uplywaly Ci spokojnie, Hazza sie nie odzywal, a ty pomieszkiwalas u Claudii. Niestety musialas juz wracac, jutro masz pierwszy wyklad na uczelni. Przyjaciolka poszla do pracy, a ty postanowilas pojsc na spracer. Ubralas sie zwiewnie, byl jak na Anglie wyjatkowo cieply dzien. Mialas ochote przejsc sie po miescie. Zalozylas buty i wyszlas. Poszlas na jedna z bardziej ruchliwych ulic w Holmes Chapel. Weszlas do paru sklepow, kupilas bluzke dla przyjaciolki a dla siebie wzielas jakas bluze. Kiedy wychodzilas z sklepu wpadlas niestety, na mame Harry'ego.
- ( twoje imie ) jak dobrze, ze Cie widze! Jak sie czujesz, nic Ci nie jest, co sie stalo? - zalala Cie milionem pytan, a tobie lzy zaczely leciec po policzku.
- Chodz - powiedziala kobieta i wziela Cie za reke. Poszlyscie do jakiejs malutkiej kawiarenki na skraju miasta. Zaczelas opowiadac, a ona siedziala i Cie sluchala, byla bardzo mila, kiedy skonczylas mowic, przytulila Cie i powiedziala, ze nie gniewa sie na Ciebie, ze powiedzialas cos zlego na jej syna. Przeciwnie, poparla Cie.
- Nie martw sie slonce, jestem pewna, ze wszystko bedzie dobrze. - usmiechnela sie do Ciebie.
- Dziekuje - odpowiedzialas - Przepraszam, ale musze wrocic sie spakowac, a potem musze wracac na studia.
- Dobrze slonce, nie martw sie, mam nadzieje, ze sie jeszcze zobaczymy. - powiedziala i jeszcze raz mocno Cie przytulila.
Wyszlyscie z kawiarnii i rozeszlyscie sie w dwie rozne strony. Myslalas nad tym wszystkim co sie wydarzylo. Postanowilas, ze nie bedziesz sie juz nim przejmowac, bylo minelo. Wrocilas do domu i zrobilas obiad, Claudia miala zaraz wrocic do domu. Spojrzalas na telefon, chcialas wlaczyc muzyke. Jednak spostrzeglas, ze masz nowa wiadomosc, od Harry'ego.
' I miss you. I won't give up. '
- Taa. Jasne - rzucilas z sarkazem, jakby w odpowiedzi i rzucilas komorke na kanape.
Do domu weszla Claudia. Zjadlyscie wspolnie obiad, a potem przyjaciolka odwiozla Cie na autobus.
- Do zobacznie slonce, dziekuje Ci za wszystko - powiedzialas i mocno ja przytulias, a lezka zleciala Ci po policzku.
- Oj no wez, straczy plakania, niedlugo Cie odwiedze. - odpowiedziala i oddala uscisk.
Weszlas do autobusu, pomachalas jej i odjechalas. Mysli zalewaly Ci glowe. Jak to bedzie? Czy go jeszcze kiedys spotkasz? Jednak, cos dla Ciebie znaczyl, to byly niesamowite chwile, ktore teraz jakby nic nie znaczyly, czulas sie okropnie, jakby ktos przezul Cie i wyplul. Cala droge bilas sie sama z soba, ale po paru godzinach bylas juz na miejscu.
- Dziekuje - powiedzialas kierowcy i zabralas swoj bagaz, podeszlas do taksowki i pojechalas do szkolnego akademiku majac nadzieje, ze znajdzie sie miejsce. Kiedy juz dotarlas udalo Ci sie zlapac ostatni pokoj, bylas baardzo szczesliwa, poszlas wiec do siebie umylas sie i poszlas spac zastanawiajac sie co przyniesie jutrzejszy dzien.
- Dzzzzzzzzzzyn ! - obudzil Cie budzik, za godzine mialas pierwsze zajecia. Wstalas zebralas jakies ciuchy i poszlas ogarnac sie do lazienki. Myslalas o tym, czy dobrze robisz, czy dasz sobie rade. Mialas znow metlik w glowie. Po porannej toalecie poszlas do kuchni zjadlas tosty i wyszlas na uczelnie. Kiedy weszlas do sali i zajelas swoje miejsce zagadal do Ciebie pewien chlopak, byl calkiem przystojny, wydawal sie wysoki, mial sliczne brazowe oczy i blond wlosy. Usmiechnelas sie do niego, kiedy sie z Toba przywital. Pierwszy wyklad trwal baaardzo dlugo, ale kiedy sie skonczyl i wyszlas z sali postanowilas pojsc do bibloteki po ksiazki do nauki, spedzilas tam dobre cztery godziny ale znalazlas to czego potrzebowalas. Niestety, zrobilo sie juz ciemno, a ty strasznie balas sie ciemnosci, a jedyna osoba ktora o tym wiedziala, tak bardzo Cie zranila. Nie wiedzialas co robic. Zaczelas szybko biec, wszystko sie rozmazywalo, nagle kiedy przebiegalas pod wielkim drzewem ktos zlapal Cie mocno za ramie i przyciagnal do siebie, spojrzalas na ta osobe i po policzkach zaczely Ci leciec lzy.
- Nie rob mi tego, zwariuje bez Ciebie - powiedzial Harry...
________________
wybaczcie, ze dawno nie pisalam! jestem teraz w Anglii i strasznie leje, wiec wzielam sie za napisanie rozdzialu, mam nadzieje, ze sie wam spodoba! : ) Kocham was! xx K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz