Powoli zaczyna świtać, telefon nieustannie dzwoni, co chwila dostajesz niezliczoną ilość nowych wiadomości. Nie chcesz ich odczytywać, odczytałaś jedną i to Ci wystarczyło. Bijesz się z myślami.
Wrócić do niego? Zostawić go? Dać mu szansę? Zaprzepaścić ten związek? Co jest prawdą, a co nie? Powinnam z nim porozmawiać, czy po prostu uciec? Bezustannie zadawałaś sobie te pytania i coraz bardziej przytłaczała Cie świadomość, że na żadne z nich nie masz odpowiedzi. Powoli odpływałaś, czujesz, że nie masz już sił.
- Kochanie? Skarbie? Słyszysz mnie? - czułaś jak ktoś nerwowo Tobą potrząsa. - Liam, pomóż mi! - męski głos szukał pomocy w przyjacielu.
- Harry, ja nie wiem co robić - powiedział Liam stojąc na Tobą.
Zaczęłaś się przebudzać pod wpływem ich rozmowy, po chwili zorientowałaś się, że Harry trzyma Cię w ramionach, zaczął padać deszcz.
- [T.I]? Słyszysz mnie? Błagam, powiedz mi, że mnie słyszysz - jak przez mgłę widziałaś twarz Harry'ego wykrzywioną grymasem bólu. - Przepraszam, wiem, ale ja na prawdę nic z nią. Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Ona się do mnie przyczepiła, a management uznał, że to wspaniała droga do promocji, kochanie, błagam Cię... - Harry trzymał Cię mocno w ramionach, ocuciłaś się i spojrzałaś w jego oczy i w tym momencie już wiedziałaś, znałaś odpowiedzi na wszystkie zadane wcześniej pytania. Jego spojrzenie wyrażało wszystkie emocje, poczułaś, że on na prawdę Cię kocha, właśnie teraz leżąc na jakiejś polanie, niedaleko mało zamieszkiwanej okolicy, w środku nocy, narażeniu na rzęsisty deszcz. Patrzyliście sobie w oczy i spojrzeniem wyznawaliście miłość.
- Ja, ja... - zaczęłaś.
Chłopak wziął Cię w ramiona i przytulił najmocniej jak umiał, czułaś wokół siebie jego wyrzeźbione ramiona, które traktowały Cię z szczególną delikatnością, jakbyś była z szkła, czułaś się tak bezpiecznie, wiedziałaś, że nie kłamie, takie rzeczy po prostu się wie.
Hazza wziął Cię na ręce i chciał zanieść do domu, jednak ty miałaś inny plan. Spojrzałaś wymownie na Liama, a ten uśmiechnął się znacząco i poszedł do domu. Spojrzałaś na Harry'ego i zaczęłaś obdarzać jego szyję lawiną pocałunków, powoli schodziłaś niżej, na jego tors, schodziłaś niżej i niżej, zaczęłaś sprawiać mu i sobie przyjemność. Po chwili on nie wytrzymał tego napięcia i zabrał się za Ciebie, pocałunkami zaczął doprowadzać Cię do obłędu i w geście całkowitej rozkoszy odchyliłaś głowę do tyłu. Harry złapał Cię za plecy, kiedy ty coraz bardziej oddawałaś się przyjemności którą on Ci dawał. Zaczęliście pozbywać się swoich przemoczonych ubrań, deszcz spływał po waszych nagich ciałach, Zaczęliście zagłębiać się w siebie, poznawać swoje granice wytrzymałości, doprowadzaliście siebie do obłędu, każdym ruchem wykonanym w coraz to szybszym tempie, czułaś, jak chwila spełnienia nadchodzi zarówno u Ciebie jak i u niego, deszcz lał coraz bardziej, ty krzyczałaś coraz głośniej i wtedy dosięgnęłaś szczytu. Opadliście ciężko dysząc na ziemie.
- To było..- zaczął.
- Najlepiej - dokończyłaś.
- Nie kłóćmy się nigdy więcej, musisz mi ufać. - powiedział Harry
- Już zawsze - odpowiedziałaś.
___________________________________
wiem, że krótkie, niedługo napiszę nowy, będę teraz pisać takiego typu, spodobało mi się xd mam nadzieję, że wam też : )
btw, 69 post [Harry czuwa *.*]
miłego wieczoru <3
JARAM SIĘ, BIEBER W POLSCE. JOŁ MADAFAKA.
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz