Od: "pumacompany@fooball.com
Do: xyz@gmail.com
Temat: Praca.
Dzień Dobry, przejrzeliśmy Pani CV, i zgodnie podjęliśmy decyzje, aby przyjąć Panią do pracy.
Zaczyna Pani pracę od przyszłego piątku.
Pozdrawiam.
Zarządca Puma Company.
Podskoczyłaś z szczęścia, twoje marzenia się spełnią. O MÓJ BOŻE NO PRZECIEŻ HALO! WŁAŚNIE DOSTAŁAŚ WIADOMOŚĆ OD ZARZĄDCÓW UBRAŃ ROBIĄCYCH JE DLA BORUSSII DORTMUND. Prawie zemdlałaś z tego wszystkiego. Od razu zadzwoniłaś do wszystkich przyjaciół, powiadomiłaś całą rodzinę, to był jeden z najlepszych dni w twoim życiu.
*dzień później*
- Będę tęsknić - powiedziała twoja przyjaciółka kiedy pakowałyście rzeczy do przeprowadzki
- Ja też - powiedziałaś i wtedy zrozumiałaś jak wielki krok robisz w swoim życiu
*4 dni później*
Już jesteś w Niemczech, pracujesz w siedzibie Pumy, przydzielili Cię do działu dowożenia towarów, tak na dobry początek. Zawoziłaś towar już do paru drużyn w Niemczech, nawet udało Ci się poznać paru piłkarzy, bardzo lubisz swoją prace.
- [t/i] dzisiaj podrzucisz towar do Dortmundu, okej? - rzucił do Ciebie twój zarządca wręczając kartkę z adresem i rozpiską towarów które musisz zabrać. Normalnie, bluzki, spodenki, bluzy, skarpetki...
ale czekaj czekaj czekaj. GDZIE?! O KURWA DO DORTMUNDU. Okej, wdech, wydech. Szybkim krokiem poszłaś po towar, zapakowałaś i wyruszyłaś na miejsce. Całą drogę wyobrażałaś sobie jak to będzie. Po dwóch godzinach byłaś na miejscu. Wzięłaś pudła i ruszyłaś do tylnego wejścia pokazując identyfikator ochroniarzom i tym sposobem wchodząc do sali z ubraniami dla BVB.
- to tutaj się przebierają przed meczami - zaczęłaś okręcać się nodze żeby zobaczyć wszystko dookoła, cofnęłaś się trochę do tyłu żeby mieć pełną perspektywę i w tym momencie potknęłaś się o kogoś, pełna zażenowania odwróciłaś się do tyłu i dostrzegłaś GO. właśnie GO. twojego ukochanego Marco Reusa.
-Oh,ee... ja ... yy..... przepraszam - wydukałaś ostatkiem sił.
- Nic się nie stało, mała, wszystko ok - odpowiedział oszałamiając się swoim pięknym uśmiechem, stałaś i wpatrywałaś się w niego, kiedy nagle ktoś wszedł do sali.
- Kto Ty? - zapytał jakiś groźny ochroniarz i zanim zdążyłaś coś powiedzieć Marco wszedł Ci w słowo
- Jest z mną - odpowiedział patrząc na ochroniarza, a twoje policzki przybrały barwę róży.
- Rozumiem, ma Pan trening za pół godziny, Panie Reus. - powiadomił ochroniarz i wyszedł z sali.
- Dziękuję - wydukałaś i już pewniejszym ruchem odłożyłaś pudła na podłogę.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się do Ciebie i wyciągnął w Twoim kierunku rękę - Marco.
- [t/i] - podałaś mu dłoń i słodko się uśmiechnęłaś, po czym, wiedząc, że musi on się przebrać, zaczęłaś udawać się do wyjścia.
- Idziesz już? - zapytał
- Tak, masz trening, potrzebujesz czasu się przebrać... - tłumaczyłaś.
- No tak - zamyślił się na chwilę. - Miałabyś ochotę spotkać się dziś wieczór? - na jego twarzy zawitał łobuzerski uśmieszek, zwaliło Cię z nóg.
BĄDŹ SPOKOJNA BĄDŹ SPOKOJNA - powtarza twoja podświadomość tak więc z stoickim spokojem patrzysz na najprzystojniejszego faceta na planecie i mówisz.
- Ta, jasne. - wzięłaś długopis z torebki i na ręce napisałaś mu swój numer - zadzwoń - i wyszłaś z sali
O KURWA CZY JA NAPRAWDĘ TO ZROBIŁAM? - mówiłaś w myśli podczas gdy twoja wewnętrzna bogini skakała z radości.
*ding ding* - dźwięk sms'a.
" dziś w prefencione restaurant, o 20:00, nie mogę się doczekać spotkania, Marco. "
O KURWA.
*19:00*
Przyszykowałaś się, miałaś na sobie czerwoną krótką i prostą sukienkę, czarne szpilki z czerwono-krwistą podeszwą, włosy związane w kok i piękne wyraziście pomalowane usta. Wdech i wydech, idziesz na randkę. Wyszłaś na taksówkę, no dobra, czas na twoją wielką chwile, jeszcze nigdy się tak nie denerwowałaś.
*20:00*
Zajechałaś pod restauracje, cóż za punktualność, zapłaciłaś za taksówkę i udałaś się do środka, wchodząc zauważyłaś Marco czytającego menu, delikatnie odchrząknęłaś, żeby zaznaczyć swoją obecność. On delikatnie podniósł wzrok do góry, i aż miło Ci się zrobiło, kiedy z wrażenia powiedział jedno krótkie "wow". Kolacja się zaczęła, miło rozmawialiście, to o sporcie, to o twoich i jego zainteresowaniach, o jego pochodzeniu, o twoim. Okazało się, że macie wiele wspólnego, oboje wciąż się do siebie uśmiechaliście, wyglądaliście jak zakochana para. Po tym spotkaniu Marco zaproponował kolejne, i kolejne, i kolejne, i tak już z 5 ich minęło. Za każdym razem było tak samo cudownie, raz poszliście nawet na kręgle. Marco cieszył się jak dziecko, za każdym razem kiedy udało mu się zbić wszystkie pachołki na raz. Jednak, brakowało Ci czegoś, więc postanowiłaś zaprosić go do siebie.
- Cześć, mała - powiedział stojąc u progu twoich drzwi, trzymając kwiaty w ręce.
- Czeeeeść - uśmiechnęłaś się i złożyłaś delikatny pocałunek na jego policzku - Wejdź.
- Z przyjemnością - odpowiedział, a ty przejęłaś kwiaty i wstawiłaś je do wazonu.
Usiedliście przy stole, Marco nie mógł oderwać od Ciebie wzroku. Nie wiedziałaś co się dzieję, miałaś wrażenie, że czymś się denerwuje, spoglądałaś na niego co chwila - niepewnie. Potem poszłaś do kuchni, zanieść talerze po kolacji i kiedy kładłaś je na blacie poczułaś na swoich biodrach dotyk jego umięśnionych dłoni, na szyi poczułaś gorąc jego oddechu, poczułaś bijące od niego perfumy, to wszystko sprawiało, że Tobie robiło się coraz cieplej, odwróciłaś się do niego przodem i zaczęliście się całować, długo i namiętnie, oddając sobie swoje uczucia nawzajem, Marco wziął Cię w ramiona i zaniósł do sypialni nie odrywając swoich warg od twoich, chcąc pokazać Ci, ile dla niego znaczysz. Delikatnie położył Cię na łóżku i rękoma jeździł po całym twoim ciele, zahaczając o miejsca, które szczególnie potrzebowały jego uwagi. W pewnym momencie i Ty i On, nie wytrzymaliście i połączyliście się w jedno, najpierw delikatnie, potem szybciej i mocniej, czułaś jego umięśnione ciało na sobie, było Ci coraz lepiej, i nagle oboje odpłynęliście w fali przyjemności, którą sobie daliście.
- Uhhhh - powiedziałaś a Marco tylko łobuzersko się uśmiechnął wisząc nad Tobą.
*dwa tygodnie później*
Jesteście na meczu, Borussia gra z swoim wrogiem, boisko jest całe pełne napiętej atmosfery i nagle gooooooooooooooooooooooooool! Borussia wygrała. Już chciałaś rzucić się w objęcia Marco, gdy on nagle podbiegł do speakera i wziął od niego mikrofon. Podszedł do Ciebie, wziął twoją rękę i zaczął mówić.
- Chcę tylko powiedzieć, że wszystkie gole, które kiedykolwiek strzele, dedykuję Tobie - spojrzał Ci w oczy - kobiecie którą kocham - po czym wziął Cię w ramiona i mocno pocałował w usta.
_____________________________________________
IMAGIN PISANY SPECJALNIE DLA MOJEJ PRZYJACIÓŁKI OLI <3
Jest fanką Borussi i miłośniczką Marco :)
Jeszcze dziś wieczorem powinnam dodać imagina z Hazzą. :)
Mam nadzieję, że komuś ten imagin się spodoba :)
K. :)
*dzień później*
- Będę tęsknić - powiedziała twoja przyjaciółka kiedy pakowałyście rzeczy do przeprowadzki
- Ja też - powiedziałaś i wtedy zrozumiałaś jak wielki krok robisz w swoim życiu
*4 dni później*
Już jesteś w Niemczech, pracujesz w siedzibie Pumy, przydzielili Cię do działu dowożenia towarów, tak na dobry początek. Zawoziłaś towar już do paru drużyn w Niemczech, nawet udało Ci się poznać paru piłkarzy, bardzo lubisz swoją prace.
- [t/i] dzisiaj podrzucisz towar do Dortmundu, okej? - rzucił do Ciebie twój zarządca wręczając kartkę z adresem i rozpiską towarów które musisz zabrać. Normalnie, bluzki, spodenki, bluzy, skarpetki...
ale czekaj czekaj czekaj. GDZIE?! O KURWA DO DORTMUNDU. Okej, wdech, wydech. Szybkim krokiem poszłaś po towar, zapakowałaś i wyruszyłaś na miejsce. Całą drogę wyobrażałaś sobie jak to będzie. Po dwóch godzinach byłaś na miejscu. Wzięłaś pudła i ruszyłaś do tylnego wejścia pokazując identyfikator ochroniarzom i tym sposobem wchodząc do sali z ubraniami dla BVB.
- to tutaj się przebierają przed meczami - zaczęłaś okręcać się nodze żeby zobaczyć wszystko dookoła, cofnęłaś się trochę do tyłu żeby mieć pełną perspektywę i w tym momencie potknęłaś się o kogoś, pełna zażenowania odwróciłaś się do tyłu i dostrzegłaś GO. właśnie GO. twojego ukochanego Marco Reusa.
-Oh,ee... ja ... yy..... przepraszam - wydukałaś ostatkiem sił.
- Nic się nie stało, mała, wszystko ok - odpowiedział oszałamiając się swoim pięknym uśmiechem, stałaś i wpatrywałaś się w niego, kiedy nagle ktoś wszedł do sali.
- Kto Ty? - zapytał jakiś groźny ochroniarz i zanim zdążyłaś coś powiedzieć Marco wszedł Ci w słowo
- Jest z mną - odpowiedział patrząc na ochroniarza, a twoje policzki przybrały barwę róży.
- Rozumiem, ma Pan trening za pół godziny, Panie Reus. - powiadomił ochroniarz i wyszedł z sali.
- Dziękuję - wydukałaś i już pewniejszym ruchem odłożyłaś pudła na podłogę.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się do Ciebie i wyciągnął w Twoim kierunku rękę - Marco.
- [t/i] - podałaś mu dłoń i słodko się uśmiechnęłaś, po czym, wiedząc, że musi on się przebrać, zaczęłaś udawać się do wyjścia.
- Idziesz już? - zapytał
- Tak, masz trening, potrzebujesz czasu się przebrać... - tłumaczyłaś.
- No tak - zamyślił się na chwilę. - Miałabyś ochotę spotkać się dziś wieczór? - na jego twarzy zawitał łobuzerski uśmieszek, zwaliło Cię z nóg.
BĄDŹ SPOKOJNA BĄDŹ SPOKOJNA - powtarza twoja podświadomość tak więc z stoickim spokojem patrzysz na najprzystojniejszego faceta na planecie i mówisz.
- Ta, jasne. - wzięłaś długopis z torebki i na ręce napisałaś mu swój numer - zadzwoń - i wyszłaś z sali
O KURWA CZY JA NAPRAWDĘ TO ZROBIŁAM? - mówiłaś w myśli podczas gdy twoja wewnętrzna bogini skakała z radości.
*ding ding* - dźwięk sms'a.
" dziś w prefencione restaurant, o 20:00, nie mogę się doczekać spotkania, Marco. "
O KURWA.
*19:00*
Przyszykowałaś się, miałaś na sobie czerwoną krótką i prostą sukienkę, czarne szpilki z czerwono-krwistą podeszwą, włosy związane w kok i piękne wyraziście pomalowane usta. Wdech i wydech, idziesz na randkę. Wyszłaś na taksówkę, no dobra, czas na twoją wielką chwile, jeszcze nigdy się tak nie denerwowałaś.
*20:00*
Zajechałaś pod restauracje, cóż za punktualność, zapłaciłaś za taksówkę i udałaś się do środka, wchodząc zauważyłaś Marco czytającego menu, delikatnie odchrząknęłaś, żeby zaznaczyć swoją obecność. On delikatnie podniósł wzrok do góry, i aż miło Ci się zrobiło, kiedy z wrażenia powiedział jedno krótkie "wow". Kolacja się zaczęła, miło rozmawialiście, to o sporcie, to o twoich i jego zainteresowaniach, o jego pochodzeniu, o twoim. Okazało się, że macie wiele wspólnego, oboje wciąż się do siebie uśmiechaliście, wyglądaliście jak zakochana para. Po tym spotkaniu Marco zaproponował kolejne, i kolejne, i kolejne, i tak już z 5 ich minęło. Za każdym razem było tak samo cudownie, raz poszliście nawet na kręgle. Marco cieszył się jak dziecko, za każdym razem kiedy udało mu się zbić wszystkie pachołki na raz. Jednak, brakowało Ci czegoś, więc postanowiłaś zaprosić go do siebie.
- Cześć, mała - powiedział stojąc u progu twoich drzwi, trzymając kwiaty w ręce.
- Czeeeeść - uśmiechnęłaś się i złożyłaś delikatny pocałunek na jego policzku - Wejdź.
- Z przyjemnością - odpowiedział, a ty przejęłaś kwiaty i wstawiłaś je do wazonu.
Usiedliście przy stole, Marco nie mógł oderwać od Ciebie wzroku. Nie wiedziałaś co się dzieję, miałaś wrażenie, że czymś się denerwuje, spoglądałaś na niego co chwila - niepewnie. Potem poszłaś do kuchni, zanieść talerze po kolacji i kiedy kładłaś je na blacie poczułaś na swoich biodrach dotyk jego umięśnionych dłoni, na szyi poczułaś gorąc jego oddechu, poczułaś bijące od niego perfumy, to wszystko sprawiało, że Tobie robiło się coraz cieplej, odwróciłaś się do niego przodem i zaczęliście się całować, długo i namiętnie, oddając sobie swoje uczucia nawzajem, Marco wziął Cię w ramiona i zaniósł do sypialni nie odrywając swoich warg od twoich, chcąc pokazać Ci, ile dla niego znaczysz. Delikatnie położył Cię na łóżku i rękoma jeździł po całym twoim ciele, zahaczając o miejsca, które szczególnie potrzebowały jego uwagi. W pewnym momencie i Ty i On, nie wytrzymaliście i połączyliście się w jedno, najpierw delikatnie, potem szybciej i mocniej, czułaś jego umięśnione ciało na sobie, było Ci coraz lepiej, i nagle oboje odpłynęliście w fali przyjemności, którą sobie daliście.
- Uhhhh - powiedziałaś a Marco tylko łobuzersko się uśmiechnął wisząc nad Tobą.
*dwa tygodnie później*
Jesteście na meczu, Borussia gra z swoim wrogiem, boisko jest całe pełne napiętej atmosfery i nagle gooooooooooooooooooooooooool! Borussia wygrała. Już chciałaś rzucić się w objęcia Marco, gdy on nagle podbiegł do speakera i wziął od niego mikrofon. Podszedł do Ciebie, wziął twoją rękę i zaczął mówić.
- Chcę tylko powiedzieć, że wszystkie gole, które kiedykolwiek strzele, dedykuję Tobie - spojrzał Ci w oczy - kobiecie którą kocham - po czym wziął Cię w ramiona i mocno pocałował w usta.
_____________________________________________
IMAGIN PISANY SPECJALNIE DLA MOJEJ PRZYJACIÓŁKI OLI <3
Jest fanką Borussi i miłośniczką Marco :)
Jeszcze dziś wieczorem powinnam dodać imagina z Hazzą. :)
Mam nadzieję, że komuś ten imagin się spodoba :)
K. :)